28.10.2012

Rozdział 6

Z dedykacją dla tych, co czytają i komentują :)





Niecierpliwe odliczanie dni do wyjazdu mamy wypełniały Taylor cały czas. W tajemnicy planowała dokładnie swój wyjazd. Wiedziała już, o której ma pociąg do stolicy. David znał godzinę jej przyjazdu i miał czekać w dworcowej kawiarni. Kucia mimo wszystko miała nadzieję, że blondynka będzie się dobrze bawić i wie, co robi. 

Ten jeden raz od niemal siedmiu lat posłuchała głosu serca, nie rozumu. Nie liczyła się z konsekwencjami.

Czwarty kwietnia powitał ją ponurymi, deszczowymi chmurami. A mimo to dziewczyna uśmiechała się radośnie i nucąc pod nosem przygotowywała się do wyjazdu. Miała półtorej godziny do odjazdu pociągu, więc nie spiesząc się wykonywała wszystkie czynności. Torba czekała spakowana od chwili, gdy jej mama wyjechała na szkolenie. Z wrażenia nie była w stanie zjeść śniadania, więc spakowała kanapki do torby mając nadzieję, że w czasie drogi wróci jej apetyt. Powyłączała wszystko, co nie powinno pozostać włączone. Mogła spokojnie ruszać w stronę dworca. Chwyciła torbę, zarzuciła torebkę na ramię i zamykając za sobą drzwi od domu niemal zbiegła po schodach niskiej, starej kamienicy i wyszła na szarą, ponurą ulicę. Raźnym krokiem ruszyła w stronę dworca. Z każdą chwilą jej serce łomotało coraz mocniej.

Robiła dobrze czy źle? Powinna się z nimi spotkać? Miała wybór, czy potrafiła dobrze wykorzystać szanse?

Warszawa mimo wszystko jej nie zachwyciła. Była równie ponura i szara, jak Poznań, który parę godzin temu opuszczała. A mimo wszystko niemal rozpłakała się, gdy znalazła kawiarnię, w której czekał już na nią wujek. Wtuliła się w jego ramiona nie mogąc uwierzyć, że wreszcie go zobaczyła. Minęło przecież tyle czasu.

- Ale wyrosłaś malutka. Nie poznałbym Cię, gdyby nie te oczy – powiedział z uśmiechem David i zaproponował jej coś do picia. Poprosiła o gorącą czekoladę i czekając na zamówienie opowiadała w skrócie wujkowi, co się istotnego działo w jej życiu przez ten czas. Wbrew pozorom nie było wiele do opowiadania. Stroniła przecież od ludzi, prawie nie wychodziła z domu i pilnie śledziła muzyczny świat, by nie przegapić narodzin jej przyjaciół. David śmiał się, słuchając, jak blondynka z uporem maniaka kupowała wszystkie możliwe, śmieciowe gazety, w których pojawiały się wzmianki o nowych zespołach. Prawie się popłakał ze śmiechu, gdy opowiadała, jak natknęła się na pierwszy artykuł o nich, zapomniała o przyjaciółce i wróciła do domu, by na spokojnie o tym poczytać. Dopiero wtedy jej życie nabrało koloru.
- Jaką podjęłaś decyzję? - zapytał w końcu. Dziewczyna spodziewała się, że będzie chciał wiedzieć. A ona w ostatniej chwili zmieniła decyzję.
- Nie chcę, by wiedzieli, że tu jestem – powiedziała cicho spuszczając wzrok. David zrozumiał. W końcu minęło tyle czasu. Nie była jeszcze gotowa, by odzyskać ich tylko na chwilę. Miał nadzieję, że już za rok będą wnosić jej walizki do domu i śmiać się z czasu, który musiała spędzić tutaj. 


Jak można jednocześnie pragnąć czegoś i przed tym uciekać?

Tom nie mógł spać. Coś cały czas nie dawało mu spokoju. Miał wrażenie, że gdzieś blisko jest Taylor, co było przecież absurdem. Niby dlaczego miałaby tu być? A mimo to czuł się tak, jak zawsze, gdy ona była obok. Niemal zapomniał, jak to jest. Westchnął cicho i zajrzał do pokoju obok, który zajmował jego brat. Bill wciąż smacznie spał mrucząc coś niezrozumiałego przez sen. Blondyn wycofał się i wrócił do siebie. Postanowił poczekać na Davida i dowiedzieć się, o której mają próbę dźwięku. Ostatnio nie miał głowy do tych rzeczy. Z trudem docierało do niego, co się dzieje wokół. Choć dopiero zaczęli trasę on chciał już wrócić do domu. Zaszyć się w swoim pokoju i wciąż od nowa tonąć we wspomnieniach tęskniąc za straconym dawno temu dzieciństwem. 

Bo wszystko skończyło się, gdy ona wyjechała.

Taylor niecierpliwiła się. Jechali już bardzo długo do hotelu, który wynajął jej wujek. Miała nadzieję, że znajdował się blisko miejsca, w którym grali koncert. Poinformował ją, że gdy tylko pokaże jej co i jak, musi wracać do bliźniaków, bo mają próbę dźwięku, ale przyjedzie do niej wieczorem i zabierze na kolacje a następnego dnia odstawi na koncert, by nie musiała stać godzinami w tłumie, który już dzisiaj zebrał się pod Torwarem. Blondynka była mu za to naprawdę wdzięczna.

- Zadzwonię do Ciebie, jak skończymy próbę dźwięku. Trzymaj się malutka i nie szalej. Bierz wszystko, na co będziesz miała ochotę. Ja stawiam – powiedział z uśmiechem mężczyzna i przytulając siostrzenicę po raz ostatni wyszedł z jej hotelowego pokoju wracając do innego, znajdującego się raptem dwie ulice dalej, gdzie jego małe gwiazdy niecierpliwie czekały na próbę.

Tay rozglądała się po ogromnym pokoju i nie mogła wyjść z podziwu. Wujek musiał zapłacić majątek, by ona mogła spędzić tu dwie noce. Nie chciała jednak teraz o tym myśleć. Rozejrzała się, rozpakowała i zeszła na dół do bufetu. Dopiero teraz poczuła, jak bardzo jest głodna. Nie wytrzymałaby do kolacji. Zamówiła sobie frytki z rybą i czekając przyglądała się ludziom, którzy tak, jak ona znaleźli schronienie w tym miejscu. Na ogół byli to ludzie dość zamożni. Dziewczyna czuła się wśród nich dziwnie. W swoich długich, nieokiełznanych blond włosach, czarnym dość mocnym makijażu i ubraniach a'la punk wyróżniała się. Dawała mocny kontrast temu dystyngowanemu towarzystwu. Postanowiła jak najszybciej zjeść zamówione jedzenie i wrócić do swojego pokoju. Modliła się, by czas do powrotu Davida szybko jej przeleciał, bo inaczej dostanie do głowy w tym hotelowym pokoju. Dopiero wracając z bufetu zerknęła na kluczyk, by sprawdzić numer pokoju i aż przystanęła z wrażenia.
- No to się wujek postarał - zaśmiała się cicho i ruszyła na czwarte piętro do pokoju numer 483.


Czy to nie dziwne, że drobne, płynące z serca gesty cieszą nas bardziej, niż drogie, okazałe prezenty?

Próba się powiodła. Nie było zbędnych komplikacji. Raz dwa udało im się dogadać z ludźmi, którzy z nimi współpracowali. Wszystko przebiegło sprawnie i w sympatycznej atmosferze. Uśmiechnięci wracali do hotelu, gdzie mieli wypocząć przed jutrzejszym koncertem. Im jednak nie chciało się spać.
- Może spotkamy się u kogoś w pokoju i w coś zagramy zanim pójdziemy spać? Rzadko zdarza nam się luźniejszy wieczór. Trzeba to wykorzystać – zaproponował George zerkając na przyjaciół. Bill zapalił się do tego pomysłu i teraz szarpał brata za obszerną bluzę namawiając, by do nich dołączyć. Tom dla świętego spokoju potwierdził swoją obecność i ponownie zapatrzył się w okno. Miał nadzieję, że szybko im się znudzi i będzie mógł pójść spać. Chciał mieć ten koncert z głowy i pojechać dalej. Wciąż męczyło go to dziwne uczucie i liczył, że gdy tylko opuszczą granice Polski ono zniknie.


To było dla niego katorgą. Czuć ją nie mogąc zobaczyć.

Bill czuł, że coś złego dzieje się z jego bratem. Dlatego za wszelką cenę próbował go wyciągać na wszystkie wieczory, które spędzali razem. Wiedział, że to musiało mieć związek z Taylor. Sam podświadomie czuł jej obecność i miał nadzieję, że będzie na ich koncercie. Nawet jeśli nie będzie okazji, by się spotkać. Chciał, by mogła ich usłyszeć i zobaczyć na własne oczy, jak wiele jej zawdzięczają. 

Bo nie byłoby ich tutaj, gdyby nie ona. Jej wiara i nadzieja. Bez swojego anioła nadal tkwili by w Loitche i grali w garażu dla rodziny i znajomych.

8 komentarzy:

  1. Kochaaaaana! Zmień kolor czcionki, bo czytać nie idzie :( Oczy aż bolą. Szablon przepiękny, ale wystarczy kolor czarny i po kłopocie c: Co do odcinka, to bieedny Tom... nie odchodź z Polski, tu jest bardzo fajnie, haha xd No nic, czekam na neta i pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. szablon cudowny :D nie mogę tylko zrozumieć Taylor... tyle czekała na to spotkanie i gdy nadeszła chwila, że może się spotkać z przyjaciółmi po tylu latach to ona tchórzy i wymięka... no ale tak widocznie musiało być.. czekam na dalszy rozwój wydarzeń pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po częsci się jej nie dziwie. Spójrz po tylu latach mieć ich tylko na chwilę, by potem znowu czekać ponad rok? Też pewnie na jej miejscu bym odpuściła. Też jestem zakochana w tym szablonie :)

      Usuń
  3. Hej, długo mnie coś nie było. Jest jakaś opcja informowania? :P
    W każdym razie strasznie się cieszę, że Tay podjęła samodzielną decyzję i posłuchała swego serca. Na jej miejscu też bym tak zrobiła. Dobrze, że ma oparcie w Davidzie. Ciekawe, co z tego wszystkiego wyniknie ;)
    Czekam na nowości :D
    Pozdrawiam.
    [http://durch-die-angste-in-dir.blog.onet.pl] [http://alles-oder-nichts.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chcesz mogę Cię zawiadamiać na którymś blogu albo przez gg :)

      Usuń
    2. Byłoby super :) Moje GG: 40698599.

      Usuń
  4. Witam serdecznie,

    Z przykrością informuję o odejściu Mii, do której zgłosiłaś się z prośbą o ocenę. Jeśli nadal jesteś zainteresowana, to uprzejmie proszę o pozostawienie komentarza w Poczekalni lub pod najnowszym postem, a także o wybranie nowej oceniającej.
    era-krytyki.blogspot.com

    Pozdrawiam,
    Psia Gwiazda.

    OdpowiedzUsuń