18.09.2012

Rozdział 3


- David pomoże nam się spakować – powiedziała Jane, gdy jej córka wróciła w piątkowe popołudnie do domu. Dziewczynka tylko kiwnęła głową i udała się do swojego pokoju. Część rzeczy czekała już spakowana w kartonach, by zanieść je do samochodu. Mimo wszystko ciężko jej było tak po prostu wsadzić całe swoje dotychczasowe życie do pudła. Wcale nie chciała wyjeżdżać do cioci. Wolałaby zostać tutaj. Proponowała to mamie. Była pewna, że wujek chętnie by się nią zajął. Jane jednak była nieugięta.
- Nie smuć się mała. Obiecuję, że jak tylko będę mieć taką okazję, to ściągnę cię tu na stałe – powiedział David wchodząc do pokoju dziewczynki. Nie potrafił zrozumieć postępowania swojej siostry, ale starał się ją popierać w podejmowanych krokach. Rozumiał, że chciała odciąć się od przeszłości, ale powinna pozwolić zdecydować Taylor, jak ma wyglądać jej życie. Było mu szkoda siostrzenicy, dlatego obiecał i jej i sobie, że ściągnie ją tu z powrotem.
- Obiecaj mi coś wujku – powiedziała spoglądając niepewnie w stronę drzwi, w których stał David.
- Co tylko zechcesz aniołku.
- Pomożesz Billowi i Tomowi się wybić. Czeka ich wielka kariera. Ja to wiem. Tylko potrzebują pomocy.
- Zrobię co w mojej mocy.
- Dziękuję.


Przyjaciele nie tylko są aniołami, którzy nad nami czuwają. Są też jedynymi osobami, które znają nasze marzenia i pomagają nam w ich spełnianiu.

Śnieg już niemal stopniał pozostawiając po sobie wielkie kałuże i nieprzyjemny widok. Taylor po raz ostatni szła do szkoły. Tom i Bill milcząc kroczyli obok niej. Nie wiedzieli, co powinni powiedzieć. Dla wszystkich to był ciężki dzień. Za dwa dni ich przyjaciółka miała wyjechać bardzo daleko. Choć mieli dwa miesiące, by oswoić się z tą myślą wcale nie było im łatwiej. Wręcz przeciwnie. Czas nieubłaganie gnał do przodu z każdym dniem przypominając im, jak niewiele chwil pozostało.
- Bill obiecaj mi coś – szepnęła dziewczynka wykorzystując chwilę, w której nauczycielka opuściła klasę. Chłopak spojrzał na nią niepewnie, ale skinął głową, by kontynuowała.
- Obiecaj, że się nie poddacie i zrobicie wszystko, by się wybić. Załóżcie zespół, zacznijcie grać. Cokolwiek. Tylko proszę próbujcie do upadłego.
Na te słowa chłopak jedynie objął mocno swoją przyjaciółkę szepcząc ciche „obiecuję”.


Obietnice nie do złamania. Marzenia w zasięgu wzroku. Przyjaźń, której nie zniszczy nic.

Tuląc do siebie przyjaciół nie próbowała powstrzymywać łez. Miała do nich prawo. W jednej ręce ściskała pluszaka od Billa a w drugiej kopertę, w której koślawym pismem Tom naskrobał parę słów, które miały jej o nich przypominać. Zupełnie, jakby była w stanie o nich zapomnieć. Wierzyła, że im się uda. Że jeszcze będzie z nich dumna. Wiedziała, że wujek jej nie zawiedzie i jeśli tylko dadzą mu szanse to im pomoże. Z niecierpliwością wyczekiwała dnia, w którym o nich usłyszy. Oby nie kazali czekać jej długo.
- Będziemy za tobą tęsknić – powiedział Bill ocierając łzy, które rozmazały mu makijaż.
- Obiecaj, że o nas nie zapomnisz – dodał cicho Tom spoglądając na nią.
- Nigdy was nie zapomnę. Wrócę tu zanim zdążycie zauważyć, że mnie nie ma – powiedziała ponownie wtulając się w ich ramiona. Przecież 8 lat to nie tak wiele. Przeleci raz dwa. A wtedy wróci tu i będzie cieszyć się razem z nimi tym, co życie miało im do zaoferowania.


Wyjeżdżała, ale przecież nie na zawsze. Oni wierzyli w to, że wróci. Musieli wierzyć, bo to była jedyna rzecz, która wciąż dawała im siły by walczyć o swoje marzenia. Ona w nich wierzyła. Teraz czas by oni zaczęli powoli się spełniać.

Raptem kilka godzin później wysiadała z samochodu i rozglądała się po niewielkim osiedlu. To tutaj miały tymczasowo zamieszkać. Z cichym westchnieniem chwyciła swój plecak i ruszyła za mamą. Nie przekonywało jej to miejsce, tęskniła za ogrodem i pewnymi bliźniakami, do których miała tak blisko i w każdej chwili mogła do nich wpaść.

- Taylor tak dawno cię nie widziałam. Ale wyrosłaś.
- Prawda? Śliczna z niej dziewczynka.

Mama wraz ze swoją siostrą zachwycały się jej wyglądem a ona marzyła tylko o tym, by pozwolono jej pójść do drugiego pokoju. Chciała w spokoju przeczytać list od Toma. Była ciekawa, co jej napisał.


Hej Aniołku
Strasznie mi głupio pisząc ten list. Nigdy nie sądziłem, że kiedyś nas zostawisz. Strasznie dziwnie będzie chodzić do szkoły tylko z Billem. On nie mówi o tym głośno, ale bardzo to przeżywa. Byłaś dla niego bardzo ważna. Tak samo, jak dla mnie. Ale chyba w nieco inny sposób. Nie wiem, jak to napisać. W sumie mało o tym wiem, ale wydaje mi się, że jesteś dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką. Bardzo mi Ciebie brakuje i mam nadzieję, że wrócisz do nas. Do mnie. Bardzo Cię potrzebujemy. Nie zapomnij o nas.
Tom


Miała łzy w oczach czytając te kilka zdań. Nie bardzo rozumiała, o co chodziło Tomowi, ale była mu wdzięczna. Wiedziała, że bez względu na wszystko wróci do nich. Miała tylko nadzieję, że nie zdążą o niej do tego czasu zapomnieć.



Sześć lat później


- Tay pośpiesz się. Ile mam czekać?
- Już idę mamo.
Dziewczyna szybko zbiegła po schodach i łapiąc w locie kanapkę wybiegła z mieszkania. Wiele się zmieniło odkąd wprowadziły się do siostry mamy sześć lat temu. Miały teraz własne mieszkanie, samochód i wszystko, czego potrzeba do szczęścia. Prawie wszystko. Mimo szczerych chęci Taylor nie potrafiła się przed nikim otworzyć. Miała wielu znajomych, z którymi spędzała czas, ale nikt nie zasłużył na miano przyjaciela.

- Nareszcie jesteś. Już myślałam, że nie przyjdziesz.
- Spokojnie Kucia przecież jestem. Korki były – powiedziała blondynka wchodząc za koleżanką do szkoły. Od samego początku złapała z Kucią wspólny język i trzymały się razem. Obie pasjonowały się muzyką i tańcem. Dwa lata temu zaczęły chodzić wspólnie na zajęcia do domu kultury i świetnie sobie radziły.

- Jakie plany na dzisiaj? - zagadnęła Kucia, gdy zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec zajęć tego dnia.
- Sama nie wiem. Chyba wejdę do Empiku po parę gazet. Jestem do tyłu jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju plotki. A potem nie wiem. Może wpadniesz. Obejrzymy jakiś film?
- W sumie dobry pomysł. Idę z tobą. Muszę poszukać jednej książki.

Śmiejąc się i żartując udały się w stronę sklepu. Taylor została na parterze w dziale z prasą a Kucia udała się na piętro. Dziewczyna obiecała, że jak tylko kupi swoje gazety to dołączy do znajomej i pomoże jej w poszukiwaniach. Kucia była strasznie nieufna jeśli idzie o ludzi pracujących w sklepach i nigdy nie prosiła ich o pomoc. Wychodziła z założenia, że wiedzą mniej od niej i aby marnowali jej czas.
Blondynka stanęła przed półką z gazetami i zamarła. Z okładki Bravo uśmiechali się do niej bliźniacy w towarzystwie jakiś dwóch chłopaków. Z początku nie potrafiła zrozumieć o co chodzi. Od trzech lat kupowała wszystkie możliwe gazety szukając choćby wzmianki o jej przyjaciołach. Aż tu nagle znalazła ich. Wreszcie im się udało. Chwyciła gazetę i ruszyła w stronę kasy. Chciała jak najszybciej przeczytać, co tam napisali. Zapominając zupełnie o koleżance, która wciąż buszowała wśród książek, wybiegła ze sklepu i wróciła do domu. Zamykając się w swoim pokoju odetchnęła głęboko i otwarła gazetę. Szybko przebiegała wzrokiem po tekście. Łzy lśniły jej w oczach. Udało im się.


Marzenia się spełniają. Nawet jeśli czasem wydają się nierealne trzeba wierzyć i dążyć do tego, by się urzeczywistniły. Im się udało. Była z nich dumna. Miała nadzieję, że kiedyś będzie miała szanse powiedzieć im to osobiście.

- Bill pośpiesz się.
- Nie gorączkuj się tak już idę.
Obaj wsiedli do małego vana, który stał pod domem. W środku siedzieli już ich przyjaciele, z którymi tworzyli zespół. Do tej pory trudno im było uwierzyć w to, że spełniły się ich marzenia. Gdyby Taylor tu była na pewno śmiałaby się powtarzając, że od początku w nich wierzyła i wiedziała, jak to się skończy. Niestety nie widzieli jej już od sześciu lat. Nie pisała, nie odzywała się. Zdawali sobie sprawę, że winę za to ponosiła jej mama, ale i tak było im przykro. Tom strasznie się zmienił. Zamknął się w sobie i nawet Bill nie był w stanie do niego dotrzeć. Dziewczyny w ogóle go nie interesowały. Z czasem zaczął podejrzewać, że jego brat coś czuł do Taylor. Choć to brzmiało dość absurdalnie. Przecież byli dziećmi.
Kolejna sesja zdjęciowa. Kolejne tłumy fanów. To powoli stawało się ich codziennością, którą pokochali. W końcu tego od zawsze pragnęli. Chcieli tworzyć muzykę, która trafi do milionów. Pokazać, że mają coś do powiedzenia. Że są coś warci. Co prawda nienawiść wobec nich się nasiliła, ale nie przejmowali się tym. Musieli zrezygnować ze szkoły i teraz mieli zajęcia z prywatnym nauczycielem. Nagle okazało się, że nauka nie jest taką złą rzeczą. Bez tych wszystkich ludzi, którzy na każdym kroku im dokuczali i wytykali palcami dało się to jakoś znieść. Simone była z nich bardzo dumna. Wiedziała, że im się uda i nie pozwalała im zwątpić. Zdawała sobie sprawę, że wiele zawdzięczają Taylor, która zaszczepiła w nich niezłomną wiarę i wciąż czuwała nad nimi.


Bo przyjaciele są naszymi aniołami.

1 komentarz:

  1. no no nieźle.. teraz może być już ty7lko lepiej.. już nie mogę się doczekać spotkania po latach ;*

    OdpowiedzUsuń