5.09.2012

Rozdział 1


Pierwszy dzień szkoły jeszcze nigdy nie wydawał się aż tak ponury. Gdyby nie charaktery bliźniaków wszystko byłoby po staremu. A teraz Tom został przeniesiony do równoległej klasy. Taylor z Billem ubolewali całe wakacje nad tym zarządzeniem dyrektora. Rozbito ich trójce. Ale oni się nie poddawali. Całe wakacje układali w głowach plan wspólnego spędzania czasu. Pozostały im przerwy i wspólne fakultety. Taylor cieszyła się, że chociaż Bill został z nią w klasie.
- Będzie dobrze – powtarzał Tom, gdy szli razem do szkoły na rozpoczęcie. Dziewczyna niezbyt chciała w to wierzyć, ale postanowiła udawać. Uśmiechając się szła ramię w ramię z chłopakami
Chciała im wierzyć, bo jeszcze nigdy jej nie zawiedli, ale czuła, że coś się zmienia.
- No wreszcie będzie spokój na lekcjach – powiedziała pani Klein zamykając dziennik. Spojrzała z satysfakcją na dwójkę przyjaciół, których miny mówiły same za siebie.
Obraz nędzy i rozpaczy.
Doskonale wiedzieli, kto jest odpowiedzialny za przeniesienie Toma i wiedzieli, że nic nie mogli zrobić. Zostali wręcz postawieni przed faktem dokonanym. Nawet Simone, mama bliźniaków nic nie zdziałała. A starała się za dwoje.
Klamka zapadła. Tom powędrował do nowej klasy.
- Nie martw się Taylor, Tom sobie poradzi – szepnął jej do ucha Bill posyłając jej pokrzepiający uśmiech. Odwzajemniła go.
Nawet najsilniejszy charakter można złamać.
Znała bliźniaków od tal i wiedziała, że oni tak łatwo się nie poddają. Są chyba najbardziej upartymi istotami, jakie kiedykolwiek spotkała. Miała nadzieję, że ten upór pomoże im dosięgnąć gwiazd. Życzyła im tego z całego serduszka. Zasługiwali na to, co najlepsze.
Oboje mieli niesamowity talent. Tom dzielnie uczył się gry na gitarze i musiała przyznać, że z każdym dniem stawał się coraz lepszy. Bill natomiast skupiał się na śpiewaniu. Nucił coś o każdej porze dnia i nocy. Starał się pisać sensowne teksty, do których z bratem układał melodię. Taylor natomiast skromnie udzielała się w chórkach. Niepewna swego głosu wolała działać grupowo. Choć nie raz namawiana przez bliźniaków nie uległa. Czuła, że nie dla niej jest kariera muzyczna. To oni byli do tego stworzeni.
Są ludzie, którzy wręcz urodzili się na scenie. Inni uczą się tego przez całe życie.

- Jak po pierwszym dniu? – zagadnęła Simone, gdy chłopcy weszli do salonu.
- Bez sensu mamo. Brakuje nam Toma – odpowiedział Bill siadając na fotelu. Tom bez słowa zajął swoje miejsce na oparciu fotela brata. Simone spojrzała na swoich synów smutnym wzrokiem. Wiedziała, że będą cierpieć z powodu rozłąki, ale nie sądziła, że aż tak.
- A Taylor?
- Ona też tęskni, choć nie mówi tego głośno. Ja widzę smutek w jej oczach – szepnął Bill nie patrząc na brata.

Obiecali sobie, że nic ich nie rozłączy. Dlaczego zmuszono ich do złamania tej obietnicy?
Bez słowa udali się do swoich pokoi. Potrzebowali chwili dla siebie, by poukładać sobie wszystko w głowach. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo a oni nie zamierzali poddawać się bez walki. Dadzą sobie radę. Zawsze dawali.
Taylor siedziała na łóżku tuląc do siebie ukochanego pluszaka. Prezent od nich. Rodziców nie było w domu. Zwykle ten czas do ich powrotu spędzała u bliźniaków, ale chciała im dać chwilę dla siebie. Wiedziała, że im jest jeszcze trudniej. Że cierpią bardziej. Po Billu było to widać, Tom nigdy nie pokazywał swoich słabości. Podziwiała go za to. Ona nie potrafiła ukrywać swoich uczuć. Od razu było widać, co czuje. Jej twarz była niczym otwarta księga. Każdy mógł z niej czytać. Pytanie, jak długo ona zniesie to wszystko. A może już stoi na krawędzi?
Jeden fałszywy ruch i spadasz. Czy ktoś cię złapie?
- Tom? Czy nowa klasa jest w porządku? – zagadnął niepewnie Bill siadając na skraju łóżka brata. Przyglądał mu się badawczo. Próbował odgadnąć uczucia, które nim targały, ale nie potrafił. Dlaczego jego brat nigdy nie pokazywał, co czuje? Dlaczego dusił to w sobie zamiast z nim porozmawiać? Przecież byli jednym. Co raniło Toma godziło także w niego. Dlaczego Tom odsuwał się od niego? Zamykał w własnym świecie.
- Nie Bill, nie jest w porządku. Śmieją się z moich długich włosów i ubrań. Dokuczają – wyszeptał patrząc w okno. Tak bardzo tęsknił za Billem i Taylor. Uwielbiał siedzieć z bratem w ławce, dokuczać nauczycielom i zaczepiać Taylor, która próbowała się pilnie uczyć, co przy nich niezbyt jej wychodziło. Tęsknił za wspólnymi odsiadkami w kozie. Tęsknił, choć to dopiero pierwszy dzień.
Czy czas i tym razem uleczy rany?
- Przykro mi – wyszeptał Bill przytulając brata. Tak bardzo chciałby obiecać, że wszystko się ułoży. Że będzie tak, jak kiedyś. Ale nie mógł. Sam aż za dobrze zdawał sobie sprawę, że teraz nic nie będzie takie, jak kiedyś.
Zmiany są nieodłączną częścią naszego życia.
Przeglądając albumy ze zdjęciami zaśmiewała się do łez. Trafiła właśnie na fotografię z balu przebierańców. Ich pierwszego balu. Tom dumnie wypinał pierś trzymając kowbojski kapelusz, który bez przerwy spadał mu na oczy. Bill trudził się z szatą czarodzieja, która plątała mu się między nogami. Taylor stała między nimi przebrana za księżniczkę. Długa różowa sukienka dawała mocny kontrast na tle kowboja i czarodzieja. Ale oni się tym nie przejmowali. Szczerzyli w uśmiechu białe ząbki pozując do zdjęcia. To wtedy obiecali sobie, że zawsze będą razem. Choć młodzi zdawali sobie sprawę z mocy tej obietnicy i robili wszystko, by jej nie złamać. Teraz jednak zadecydowano za nich.
- Dlaczego nie mogliśmy zostać w przedszkolu? – szepnęła dziewczyna ocierając dłonią samotną łzę. Z trzaskiem zamknęła album i rzuciła go w kąt.
Przeszłość ma to do siebie, że nigdy się nie powtórzy, ale zawsze wraca. Nawet jeśli tego nie chcemy.
- Dlaczego ty zawsze upierasz się przy swoim?!
- Dlaczego ty jesteś wiecznie niezadowolona?!
- Mam dość. Wynoś się stąd!
Takie krzyki zbudziły Taylor w sobotni ranek. Grudzień zapukał w okna raptem kilka dni temu a ona już wiedziała, że te święta będą pod każdym względem najgorsze. Tak pragnęła, by czas przeskoczył przenosząc ją od razu do nowego roku. By mogła zostawić za sobą wszystkie problemy i smutki. Ale to było niemożliwe. Musiała więc podjąć walkę z codziennością. Walkę, w której od początku była na straconej pozycji. Starała się ignorować wrzaski rodziców dobiegające z ich sypialni. Na paluszkach wyszła z pokoju i zbiegła na dół. Wkładając buty i narzucając kurtkę wyszła na dwór. Kierowała swe kroki w stronę domu stojącego dwa numery dalej. Domu bliźniaków.
Zapukała nieśmiało zdając sobie sprawę z wczesnej pory swej wizyty. Drzwi otwarły się jednak niemal natychmiast. Simone spojrzała zaskoczona na przestraszoną Taylor i wpuściła ją do środka.
- Co się stało kochanie? – zagadnęła podając jej kubek gorącej czekolady.
- Rodzice znowu się kłócą. Tata chyba nie spędzi z nami świąt – wyszeptała spuszczając wzrok. W jej oczach zalśniły łzy. Tak bardzo bała się chwili, w której straci ojca.
- Tak mi przykro Taylor – powiedziała Simone przytulając dziewczynę do siebie – wszystko się ułoży. Masz jeszcze nas.
- Dziękuję.
Dwie godziny później do kuchni weszli bliźniacy. Zaskoczył ich widok przyjaciółki siedzącej na kuchennej szafce i gawędzącej z Simone, która gotowała obiad.
- Hej – powiedziała uśmiechając się do nich.
- Co ty tu robisz? – zapytał Tom siadając przy stole.
- Siedzę.
- To widzę.
- Więc po co się pytasz?
Bill zachichotał cicho i usiadł obok przyjaciółki. Weszło mu to już w nawyk. Taylor odkąd pamiętał zawsze siadała na kuchennej szafce. To było jej miejsce bez względu na to, czy znajdowała się u siebie czy u bliźniaków.
- Taylor czy ty też nie możesz doczekać się świąt? Bill strasznie świruje – mruknął Tom wcinając tosty. Dziewczynka momentalnie posmutniała.
- Nie chcę, żeby nadchodziły święta – szepnęła – nie chcę świąt bez taty.
Bill przytulił przyjaciółkę kładąc głowę na jej ramieniu.
- Będzie dobrze – szepnął Tom chwytając jej dłonie – spędzimy te święta razem. To będą twoje najpiękniejsze święta.
- Dziękuję.
Przyjaciele są naszymi aniołami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz