19.12.2012

Rozdział 8

 W przedświątecznym młynie udało mi się znaleźć chwilę, by wrzucić rozdział.
Wesołych świąt Aliensi :)

Czy to możliwe, by życie tak diametralnie zmieniło się przez jedno doświadczenie? Taylor odkąd wróciła z Warszawy czuła się, jakbym zaczęła żyć na nowo. Zupełnie nowym, bogatszym życiem. Powoli odkrywała uroki miasta, w którym mieszkała. Zaczęła wychodzić do ludzi i cieszyć się tym, co jej ofiarowano - młodością. Miała przed sobą najlepsze lata życia. Nie chciała ich zmarnować siedząc zamknięta w czterech ścianach. Zwłaszcza, że jedyną pewną rzeczą w jej przyszłości był powrót do Niemiec. A co czekało na nią w ojczyźnie? Nie miała pojęcia i na razie nie chciała zawracać sobie tym głowy. Teraz był czas na to, by odetchnąć i nadrobić te wszystkie lata, kiedy próbowała żyć życiem przyjaciół. Udało im się, teraz pora by ona coś osiągnęła.
Zaczęła intensywniej ćwiczyć taniec i zapisała się na szkolenie, po którym mogłaby być instruktorem tańca. Nigdy nie sądziła, że pójdzie akurat w tym kierunku, ale świetnie czuła się robiąc właśnie to i nie zamierzała tak po prostu odpuścić. W planie miała też ukończenie kursu na instruktora zumby, która w ostatnim czasie zyskała sporą popularność a naprawdę niewiele osób dostawało szansę, by tego nauczać.

Miała apetyt na sukces i nie bała się sięgnąć gwiazd. Miała cel, do którego uparcie dążyła. Pierwszy raz w życiu liczyła się przede wszystkim ona.

Pełna optymizmu chodziła do szkoły, trenowała i wyczekiwała wiadomości od Davida, który dość regularnie zdawał jej relacje z trasy. Odliczała dni do jej końca, bo wtedy wuja miał zająć się wreszcie sprawą jej domu. Oboje doszli do wniosku, że lepiej póki co nie uświadamiać bliźniaków o ich bliskim pokrewieństwie. Mogliby to mylnie odebrać. Także prasa miałaby niezłą sensację. Tak czy inaczej David zgodził się zorientować, jak wygląda sytuacja. Wstępnie też rozejrzał się po szkołach tańca w Hamburgu i Berlinie i znalazł kilka ofert pracy, które mogłyby zainteresować blondynkę.


Życie bliźniaków kręciło się wokół trasy i koncertów. Niewiele mieli czasu, by usiąść i na spokojnie zastanowić się nad wieloma kwestiami, które zaprzątały ich myśli. Tak wiele ważnych decyzji musieli podjąć a nie wiedzieli, jak się za to zabrać. Starali się radzić rodziców, Davida, przyjaciół. Nikt jednak nie był w stanie im pomóc. Musieli poradzić sobie sami.
- Myślisz, że dobrze robimy? - zapytał Bill zerkając w stronę brata, który zdawał się być myślami gdzieś daleko. Jechali właśnie na jeden z licznych wywiadów, po którym czekała ich jeszcze sesja zdjęciowa.
- Teraz już za późno, by się wycofać – odparł cicho dredziarz i wysiadł z samochodu, który chwilę wcześniej zatrzymał się na tyłach redakcji. Bill bez słowa ruszył za bratem.
George i Gustav starali się nie mieszać w potyczki braci, ale czasem mieli dość tej napiętej atmosfery, którą wokół siebie tworzyli. Rozumieli, że brakuje im przyjaciółki, ale nie powinno to odbijać się na całym ich otoczeniu. Są pewne granice, które oni czasem przekraczają. Przecież minęło tyle lat. Jaką mają pewność, że ona wciąż o nich pamięta i ma zamiar wrócić? Była dzieckiem, gdy się rozstawali. I choć chłopacy z całego serca życzyli bliźniakom, by ich przyjaciółka wróciła, to nie chcieli, by robili sobie nadzieję. Doskonale wiedzieli, jak bardzo oboje przeżyją rozczarowanie.


Czy przegapili jakiś zjazd? Może skręcili w niewłaściwą drogę? A jeśli chłopaki mają rację i łudzili się myśląc, że Taylor wciąż o nich pamięta? Mogło przecież wydarzyć się tak wiele. Mogła znaleźć innych przyjaciół, których nie chciała zostawić tak, jak zostawiła ich. Czy był sens wciąż na nią czekać?

- Mamo nie wiesz, gdzie jest mój telefon? Chyba zostawiłam go w...- blondynka urwała wchodząc do kuchni i widząc mamę z jej telefonem w ręku. Serce na chwilę jej zamarło. A jeśli czegoś się dowiedziała?
- Zginiesz kiedyś – powiedziała ze śmiechem Jane i podała córce zgubę. Nie potrafiła zrozumieć tego przywiązania nastolatków do współczesnej technologii. Jej często zdarzało się zostawić gdzieś telefon i nie robiła z tego żadnej tragedii.
Taylor wróciła do swojego pokoju i dopiero tam odetchnęła. Było tak blisko.


Jeden fałszywy ruch i jej misterny plan posypałby się niczym domek z kart. A na to nie mogła sobie pozwolić. Mimo wszystko chciała wrócić.

Leżąc na łóżku i spoglądając w sufit zastanawiał się, jak wyglądałoby ich życie, gdyby nigdy nie poznali Taylor. Byłoby bogatsze czy uboższe w dobre chwile? Osiągnęliby sukces bez jej wiary i wsparcia? A może nigdy by nawet do tego nie dążyli? Przecież to ona od zawsze zachęcała ich, by nie bali się sięgać gwiazd. Ciężko pracowali, ale bez jej motywujących pochwał nie byłoby ich w tym miejscu.

Jedna osoba, która zmieniła tak wiele. Zwykła chwila, która wpłynęła na losy innych ludzi.

Jak miałby zapomnieć coś takiego? Jak ona mogłaby zapomnieć ich? Przecież nie to obiecywali sobie każdego roku, gdy siedząc na strychu w jej domu odliczali minuty do urodzin. To one ich połączyły. Kiedyś niecierpliwie czekał na ten dzień. Od jej wyjazdu nienawidził tej daty i zamykał się w sobie starając się uniknąć niepotrzebnych spięć. To był dla niego dzień, jak każdy inny. Cała wyjątkowość i magia wyparowały.
Czy Bill przeżywał to wszystko chociaż w połowie tak bardzo, jak on? Nie miał o tym pojęcia. Jego brat unikał rozmawiania na ten temat, co mogło świadczyć o tym, że nadal pamięta. A mimo to wydawał się być zadowolony z życia i tego, co go otaczało. Od zawsze o tym marzył. Znalazł się tam, gdzie powinien być. Tylko on, Tom, czuł się dziwnie wyobcowany. Jakby nagle przestał pasować do tej układanki.

Niczym zbłąkany wędrowiec, który minął wyznaczoną sobie drogę i ruszył zupełnie inną.
- Długo zamierzasz trzymać mnie w niepewności? - zapytała w końcu Kucia. Taylor od pół godziny szykowała się w łazience karząc czekać znajomej nie wiadomo na co.
- Wyluzuj, już jestem gotowa – powiedziała ze śmiechem dziewczyna i stanęła w pokoju prezentując swój strój w całej okazałości. - Mam nadzieje, że naszykowałaś się na dobrą zabawę, bo dzisiaj klub będzie nasz.
- Mam nadzieję, że tego nie pożałuję – mruknęła Ania i wyszła za koleżanką. Miała złe przeczucia do nagłej przemiany blondynki. Zupełnie, jakby próbowała w tydzień nadrobić siedem lat życia. A tak się przecież nie da. Jednak nie była w stanie przystopować zapału dziewczyny. Mogła jedynie dotrzymywać jej kroku i mieć na nią oko.


Ze skrajności w skrajność. Prosta droga na samo dno. Trzeba wiedzieć, kiedy powiedzieć „pas” i z uniesioną wysoko głową odejść.

- Myślę, że masz już dość – powiedziała Ania wyciągając blondynce kolejnego drinka z ręki. - Idź trochę na parkiet i wytańcz procenty zanim wrócisz po więcej.
- Tak zrobię – powiedziała z szerokim uśmiechem na ustach Tay i ruszyła przed siebie. Nie rozumiała, o co martwiła się Ania. Przecież wszystko było pod kontrolą. Mimo nagłej zmiany trybu życia wciąż nad wszystkim panowała. I wiedziała, kiedy powinna odpuścić. Ten czas po prostu jeszcze nie nadszedł. Jedna osoba przykuła jej uwagę, więc tanecznym krokiem ruszyła, w jego stronę. Miał hipnotyzujące oczy, które jako jedyne wyróżniały się na tle zwyczajnego wyglądu i prostoty.
- Mówił Ci ktoś kiedyś, że Twoje oczy przyciągają? - zapytała nachylając się do jego ucha, by usłyszał.
- Pierwszy raz mówi mi to dziewczyna, więc coś w tym musi być – zaśmiał się i wyciągnął w jej stronę dłoń proponując wspólny taniec. Dziewczyna przyjęła zaproszenie i chwilę później razem wirowali po parkiecie. Czas jakby stanął w miejscu. Nie liczyło się nic innego. Tylko oni, muzyka i taniec, który wspólnie dzielili. Gdy ostatnie nuty piosenki ustąpiły miejsca innej zeszli w spokojniejsze miejsce, by chwilę odetchnąć.
- Możemy teraz porozmawiać o moich oczach i Twoich zabójczych zdolnościach – powiedział z uśmiechem chłopak i usiadł na kanapie proponując miejsce obok siebie. Taylor zdecydowała się jednak usiąść na wprost. Opierając łokcie o stolik przyjrzała się uważniej chłopakowi.
- Nie mam pojęcia, co takiego jest w tych oczach, ale gdy je ujrzałam po prostu musiałam do Ciebie podejść. Pewnie brzmi banalnie?
- Wcale nie. Jak masz na imię?
- Taylor. A z kim ja mam przyjemność?
- Łukasz. Opowiedz mi, gdzie nauczyłaś się tak tańczyć?

Blondynka na kilka kolejnych utworów pogrążyła się w rozmowie z nowo poznanym chłopakiem, który z każdą chwilą intrygował ją coraz bardziej. Miała nadzieje, że ta znajomość będzie miała szansę opuścić klub i wznieść się na nieco inny poziom. Póki co opowiadała Łukaszowi o lekcjach tańca, kursach i planach na przyszłość. Nie ukrywała tego, że planuje wrócić do Niemiec i tam nauczać tańca. Ceniła szczerość. Chłopak najwyraźniej też, bo mimo wszystko wciąż uśmiechał się do niej w ten sam sposób, który sprawiał, że miękły jej kolana i szumiało w głowie. Czyżby się zakochała?


Wydawało jej się, że zakochanie wygląda inaczej. Spodziewała się motyli w brzuchu, bezsenności i braku apetytu, bo tak wszędzie opisywano ten stan. Tymczasem ona miała tylko problem ze skupieniem uwagi i utrzymaniem równowagi. Czy w takim razie coś z nią było nie tak?

4 komentarze:

  1. moim zdaniem jest pijana i może trochę zauroczona... ale na pewno się nie zakochała! no bez przesady;P czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alkohol robi swoje prawda? zobaczymy, co powie, jak wytrzeźwieje :)
      Dziękuję :)

      Usuń
  2. Oj, proszę, jakież to ciekawe objawy się u niej wzięły... haha :D Wiesz, ja swego czasu nie byłam zakochana, a zauroczona i tez jakoś takoś miałam, także.. ludzie bardzo często mylą zauroczenie z zakochaniem, a zakochanie z miłością: choć niewielka od nich droga, to jednak jakaś jest. te trzy słowa nie są swoimi równoważnikami. No nic, czekam na nexta i pozdrawiam! c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Mam nadzieję, że ona jest nieco mądrzejsza niż nam to pokazała w tym odcinku. Zdradzę, że kolejny rozdział jest już napisany i jestem z niego mega zadowolona, ale dodam go dopiero po świętach :)
      Dziękuję ;*

      Usuń